Niestety nie udało nam się odnieść kolejnego zwycięstwa w naszej SerieB. W meczu na własnym terenie musieliśmy uznać wyższość gości z Brzeźnicy.
Spotkanie ułożyło się idealnie dla "Korony". W trzeciej minucie goście wykonywali rzut rożny, i ich zawodnik, nie mając chyba zaufania do kolegów z drużyny, zamiast centrować w pole karne, lub szukać podania do partnera - bezpośrednio z kornera wrzucił piłkę do naszej bramki. Nasi zawodnicy po straconym golu zaatakowali śmielej, nie udało się jednak w pierwszej połowie wyrównać, chociaż były ku temu okazje. Najlepsze to sytuacje sam na sam z bramkarzem Jacka Łacha, zakończona strzałem obok słupka i niecelny strzał z woleja Mateusza Lecha. Goście też mieli kilka okazji do podwyższenia prowadzenia, jednak nasz bramkarz nie dał się już zaskoczyć. W końcówce tej odsłony z boiska wyleciał za drugą żółtą kartkę zawodnik "Korony". Oba upomnienia otrzymał za niesportowe zachowanie i krytykowanie orzeczeń sędziego. Tak na marginesie to w krótkiej historii "Nieszkowianki" i jej meczów na własnym boisku, nie mieliśmy jeszcze do czynienia z takim "prawdziwkiem", jak wykluczony gracz gości. Od początku meczu nie odpowiadała mu żadna decyzja arbitra, nie przebierał w słowach komentując pracę sędziów, i dużym jego sukcesem jest, że dotrwał na placu gry aż do 43 minuty. Co warte zaznaczenia inni zawodnicy gości, mimo momentami naprawdę twardej gry prezentowali sportową postawę w trakcie całych zawodów.
Druga połowa to od początku ataki "Nieszkowianki", i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 51 minucie wyrównaliśmy, Paweł Przygoda idealnym podaniem obsłużył Jacka Łacha, który będąc oko w oko z bramkarzem gości pewnie strzelił do siatki, I gdy wydawało się, że kolejne bramki dla nas są kwestią czasu, bramki padły, tylko że dla "Korony". W 53 minucie po błędzie obrony zawodnik gości "wjechał" w nasze pole karne i kapitalnym strzałem od poprzeczki dał prowadzenie "Koronie". Dwie minuty później goście poszli za ciosem, grając w dziesięciu zdobyli trzecią bramkę i górując nad nami doświadczeniem, spokojnie dowieźli prowadzenie do końca meczu. Mimo starań z naszej strony, tylko kilka razy udało nam się stworzyć sytuacje bramkowe, kilka razy piłka przeleciała obok bramki "Korony", najlepszą sytuację zmarnował Paweł Lech, który po jedynym w tym meczu błędzie golkipera gości, nie trafił do pustej bramki.
Podsumowując, goście odnieśli zasłużone zwycięstwo, i mimo, iż nie mieli jakiejś wyraźnej przewagi, spokojnie nas wypunktowali. Jeśli chodzi o nas, szkoda punktów, szkoda kontuzji Maksa Sądla (miejmy nadzieję, że pozbiera się na kolejne mecze), szkoda trudu włożonego w mecz w naprawdę ciężkich warunkach atmosferycznych, szkoda zawiedzionych kibiców oglądających kolejną porażkę na własnym boisku. Szansa na rehabilitację już za tydzień, jednak przegrywając u siebie, ciężko myśleć optymistycznie przed wizytą w Ostrowie Królewskim. Ale co mamy do stracenia?